Pojawił się u mnie w życiu kolejny dylemat natury egzystencjonalnej.
Od września zaczynam nową pracę. Jest lepsza, ciekawsza i dobrze płatna. Z jednej strony bardzo się cieszę, bo to dla mnie ogromna szansa, ale mam również spore wątpliwości. Czy powinnam dalej intensywnie starać się o dziecko, czy poczekać pół roku?
Nie chcę już czekać ani chwili dłużej, bo i tak staramy się już bardzo długo, a młodsza się nie robię. No ale z drugiej strony co będzie jeśli zajdę w ciążę od razu, w trakcie 3-miesięcznego okresu próbnego? Istnieje ogromne ryzyko, że nie przedłużą mi umowy, a nawet jeśli to zrobią, to będę postrzegana w pracy jako ta, która "podpisała umowę i od razu zaszła". Nikt się mnie nie będzie pytał ile się starałam. Nikogo nie będzie interesowało, że leczę się na niepłodność. Wyjdę na zwykłą "łapaczkę okazji". A ja naprawdę cieszę się z tej pracy...
Ale jak myślę o odwlekaniu w czasie mojego zajścia i o braniu znowu tabletek antykoncepcyjnych to cały mój organizm krzyczy nieeeeeeeeeeeee!!!
Takie problemy młodej kobiety w zawodowym świecie.
Dzisiaj 24dc. Jeszcze kilka dni i dostanę okresu. Potem USG żeby sprawdzić moją "ukochaną" prawojajnikową torbiel. Oby se poszła precz.
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
wtorek, 13 sierpnia 2013
Jest dziwnie
Ostatnie dni można określić stwierdzeniem "dziwnie mi".
Wygrzebałam się z największej depresji. Nie płaczę już, nie użalam się nad sobą, nie obwiniam całego świata o to, że jestem nieszczęśliwa.
Jednakowoż mam w sercu dziwny ucisk, którego nie mogę się pozbyć, a który cały czas przypomina mi, że coś jest nie tak.
Trudno mi odzywać się do mojej przyjaciółki. Kocham ją jak siostrę, ale jest mi ciężko. Cieszę się, że zaszła w ciążę, bo jest świetną matką i będzie niedługo jeszcze lepszą podwójną. Nie zmienia to jednak faktu, że muszę dać sobie więcej czasu na uporanie się z tym, że ja zajść nie mogę, a jej udało się od jednego strzału. Chcę ją wspierać, być z nią w tym czasie, a jednocześnie sprawia mi to taki ból, że aż nie mogę oddychać...
Zdałam sobie wczoraj sprawę z tego, jak bardzo się cieszę, że założyłam tego bloga. Nie mam w moim otoczeniu nikogo kto by mnie rozumiał, kto przeżywa dokładnie to co ja. A tutaj mogę napisać dokładnie to co czuję, bez owijania w bawełnę i przemilczania niektórych faktów. Bardzo mi to pomaga.
Cieszę się, że jesteście ze mną dziewczyny.
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Weekend jak z najgorszego koszmaru
Od mojej piątkowej wizyty u lekarza dużo się wydarzyło. Dopiero dzisiaj jestem w stanie o tym wszystkim napisać.
Ale od początku:
W piątek podczas wizyty u lekarza okazało się, że mam 5-centymetrową torbiel na jajniku. I to bynajmniej nie na tym na którym był pęcherzyk-gigant. Na drugim. Pęcherzyk gigant się wchłonął.
Mam zakaz brania jakichkolwiek leków-hormonów przez dwa miesiące. Potem USG i dalsze leczenie: albo torbiel się wchłonie i mogę starać się dalej, albo operacja żeby ją usunąć.
W sobotę rano dostałam krwotoku, który po pewnym czasie przerodził się w normalny okres. Okres w 24 dniu cyklu.
Wczoraj dowiedziałam się, że moja najlepsza przyjaciółka jest w ciąży. Raz się nie zabezpieczyli i od razu zaszła.
Płakałam przez 1,5 godziny non stop.
Nie mam siły...
Subskrybuj:
Posty (Atom)